Abp Zygmunt Zimowski przez 7 lat był przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia. Przygotowywał konferencję o solidarności z osobami cierpiącymi na choroby rzadkie. Arcybiskup zmarł w lipcu tego roku. W Watykanie pamięć o nim jest żywa.
Do udziału w konferencji pt. „O kulturę zdrowia otwartą i solidarną w służbie ludzi dotkniętych chorobami rzadkimi i zaniedbanymi” został zaproszony bp Henryk Tomasik, ponieważ abp Zimowski przez 7 lat był pasterzem naszej diecezji. W Rzymie reprezentował go ks. prał. Jarosław Wojtkun, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu.
Przed rozpoczęciem obrad rektor wygłosił przemówienie. Podziękował za udział w pogrzebie abp. Zimowskiego. Poinformował, że jest on pochowany w radomskiej katedrze, w bocznej kaplicy, gdzie wisi obraz Matki Bożej Częstochowskiej. - Spowiadam w katedrze. Konfesjonał jest obok tej kaplicy. Jestem świadkiem tego, jak wiele osób tam przychodzi się pomodlić. Widziałem poruszenie na twarzach uczestników konferencji, gdy to mówiłem, że pamięć o arcybiskupie jest w Radomiu tak samo żywa, jak właśnie w tym gronie - mówi ks. Wojtkun.
W konferencji wzięło udział ponad 300 osób z 50 krajów. - Podchodzili do mnie i mówili, że abp Zimowski to był wielki człowiek i bardzo im go brak. Jego imię wymawiali z szacunkiem i poczuciem straty, że już go tutaj nie ma. Mówili, że zgromadził w tej papieskiej radzie grono ludzi, którzy mieli między sobą niemalże rodzinne relacje. Czułem dumę, że to nasz biskup. Powiedziałem im, że 20 listopada o godz. 18 będzie poświęcenie epitafium arcybiskupa. Byli bardzo zainteresowani i prosili, żebym przysłał im zdjęcia - mówi ks. Wojtkun.
Szczególne wrażenie na ks. Wojtkunie zrobił wykład rektora rzymskiego uniwersytetu Tor Vergata, który opowiadał o znaczeniu wpływu środowiska na geny predysponujące do zapadnięcia na pewien typ chorób. Przywołał on wyniki badań, które na temat genomu prowadzi z uczonymi z najbardziej renomowanych uniwersytetów na świecie. Np. w Etiopii 1 na 20 rolników zapada na rzadką chorobę. Postawili sobie pytanie, dlaczego akurat oni. Okazało się, że mają zmutowany jeden gen, który sprawia, iż przy kontakcie z gliniastą glebą zapadają na tę chorobę. Wystarczyło, by zaczęli chodzić w butach, a skończył się problem z chorobą. Rektor Tor Vergaty mówił, że czasem warto zrobić zwykłe badanie kodu genetycznego (to wydatek 35 euro), a nie przeznaczać ogromne sumy na leki.
Ks. Wojtkun, trzeci z lewej, za stołem prezydialnym
Archiwum ks. Jarosława Wojtkuna