Ludzie, którzy ją znali, zwłaszcza parafianie z Parzna, mówili o niej "święta".
Ks. Marcin Majda jest proboszczem w parafii pw. NSJ w Parznie, gdzie pochowana jest sługa Boża Wanda Malczewska. - Byłem zdumiony, gdy półtora roku temu zostałem proboszczem, i jestem nadal zdumiony tym, co się tam dzieje. Jest tam bardzo duży kult Wandy Malczewskiej. Do krypty przybywają ludzie, nie tylko okoliczni mieszkańcy, którzy mówią „nasza świątobliwa Wanda”, ale też pielgrzymki - mówi.
Ksiądz często przegląda wyłożoną przy krypcie księgę. Niemal każdego dnia są w niej umieszczane wpisy, zarówno osób, które wpisują tam swoje intencje, jak i tych, które umieszczają tam swoje podziękowania.
- Ten kult jest żywy. Jestem przekonany, że Wanda Malczewska jest nam dana, jako święta na dzisiejsze czasy. W. Malczewska była osoba świecką, która łączyła w sobie życie kontemplacyjne, była mistyczką, osobą niezwykle pobożną, zjednoczona z Panem Jezusem, ale prowadziła też życie niezwykle aktywne. Jako osoba świecka łączyła duchowość kontemplacyjną z życiem czynnym. Już samo to daje nam ją, jako kobietę przykład na dzisiejsze czasy. Jestem przekonany, że Pan Bóg przez nią chce nam dzisiaj powiedzieć, że jest w Najświętszym Sakramencie, i że to jest miejsce, z którego mamy czerpać siłę i miejsce, w którym mamy się zatrzymać, w tym pędzącym świecie – zapewnia kapłan.
Kapłan powiedział także o łaskach, które otrzymywane są za wstawiennictwem W. Malczewskiej. Jedna z nich to uzdrowienie 9 letniego chłopca. Był w szpitalu, chorował na białaczką. Leczenie zakończyło się pomyślnie. Po kilku miesiącach, podczas kontroli, stwierdzono obecność komórek rakowych. Chłopiec miał za 4 dni zgłosić się w celu dalszych badań i rozpoczęcia leczenia. Rodzice przez te dni wielokrotnie nawiedzali kryptę sługi Bożej, prosząc o łaskę zdrowia dla chłopca. Podczas kolejnych badań okazało się, że po komórkach rakowych nie ma śladu.