80 lat temu dokonano pierwszych zrzutów cichociemnych na teren okupowanej Polski.
Nazwa cichociemni nawiązywała do działania w bezwzględnej tajemnicy - "cicho", a także do nocnych zrzutów do kraju - "ciemno".
- Wyszkoleni w Wielkiej Brytanii spadochroniarze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie mieli za zadanie wykonywanie najtrudniejszych misji w okupowanej Polsce. Jednym z wielu problemów, z którymi borykało się polskie podziemie w okresie okupacji, było usprawnienie łączności z emigracyjnym rządem polskim. Dotychczasowa forma komunikacji za pomocą kurierów trwała nierzadko nawet 3 miesiące. Brakowało również odpowiednio przeszkolonych oficerów, zarówno na potrzeby walki bieżącej, jak i na potrzeby planowanego powstania. Stopniowo narodziła się idea zorganizowania transportu lotniczego i zrzutów spadochronowych. Jednym z twórców i zwolenników rozwijania łączności lotniczej z krajem i szkolenia spadochronowego był Hubalczyk kpt. Maciej Kalenkiewicz "Kotwicz", który od listopada do grudnia 1940 r. walczył na terenie ziemi opoczyńskiej - opowiada Lidia Świątek-Nowicka, z Muzeum Regionalnego w Opocznie.
Na kurs cichociemnych wytypowano 2213 kandydatów spośród samych ochotników. - Ekstremalnie trudne, kompleksowe, trwające wiele tygodni szkolenie przygotowało odważnych, bezkompromisowych żołnierzy kierujących się mottem "Wywalcz jej wolność lub zgiń". Z 316 cichociemnych zrzuconych na teren okupowanej Polski zginęło 112. Do 1944 r. odlatywali na teren Polski z bazy pod Londynem, a potem z Brindisi we Włoszech. Lądowali w różnych miejscach. Wśród nich był Obwód Opoczno AK, który wchodził w skład Inspektoratu Piotrków. Na jego terenie miało miejsce 13 zrzutów, z których zrzuty przyjmowały placówki "Pies" i "Mewa" - wyjaśnia pani Lidia.
Placówka "Pies" znajdowała się w Radzicach koło Drzewicy, natomiast placówka "Mewa" położona była